Pastelowy biznes w stolicy i w powiecie
W 1925 r. Witkacy zrywa z malarstwem istotnym, porzuca prawie całkowicie farby olejne, zawiedziony słabym odbiorem i brakiem zrozumienia u krytyków i publiczności. Odtąd chce się skoncentrować na portretach, które mogą stanowić źródło gotówki.
Tuż przed ślubem z Niną Stach zarzeka się, że nie może zrezygnować ze swoich istotnych zajęć, czyli uprawiania czystej sztuki, w myśl teorii Czystej Formy, w dramacie, teatrze i malarstwie. Poszukiwania Tajemnicy Istnienia są po prostu dla niego wyznacznikiem człowieczeństwa. Nie jest w stanie wyobrazić sobie nawet, by mógł zamienić dreszcz metafizyczny na szelest banknotów. Dla podniesienia standardu życia obiecuje narzeczonej, że ile mu sił wystarczy, będzie robił wszystko, ale równolegle z czystą sztuką. Jeśli obrazy i sztuki teatralne nie odniosą sukcesu, nie obniży lotów. Nie chce dla poklasku malować landszaftów, Marszałka na Kasztance jak Kossakowie ani pisać popularnych komedyjek dla teatrów jak Stefan Krzywoszewski. Schlebiać drobnomieszczańskim gustom nie zamierza, zdradziłby siebie i ojca.
Firma Portretowa „S. I. Witkiewicz”
Jedyne pole do kompromisu widzi w portretowaniu. Nie wkłada w nie całego serca ani umiejętności, a mimo to cieszy się dużym wzięciem. Potrafi tak narysować oczy, jakby się w nich mieściła i tylko jemu ujawniała cała osobowość modela. Wszyscy widzą i wykorzystują jego pastelowy geniusz – począwszy od kolegów z pułku w Piotrogrodzie, przez zakopiańskich znajomych, a kończąc na bywalcach stołecznych dancingów. Wizyty w Toruniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)



